#5. Biegajcie, narody... - czyli poradnik antybiegacza

17:23 Unknown 1 Comments



Spacerując gdziekolwiek, zawsze zobaczysz kogoś w sportowym,  ślicznym wdzianku, kto właśnie biegnie, dyszy, lub przygotowuje się do biegania. Nie dyskwalifikujmy także jeżdżenia na rowerze. Z obowiązkowym kaskiem. Nie można być nietolerancyjnym.
Obiekt przeważnie odziany jest w odzienie sportowe różnorakiego koloru, poczynając od neonowego różu, kończąc na czerni obciśle przylegającej do ciała. W uszach takiego osobnika widnieją słuchawki, oczy z kolei ma nieco rozdygotane, spoglądając z udawaną wyższością na innych uczestników ruchu ścieżkowego (aby upewnić się, czy na pewno patrzą), poruszających się zwyczajnym dla wszystkich śmiertelników, chodem.
I narody rzeczywiście biegają. Czarni, biali, starzy, młodzi, chudzi, grubsi, razem i osobno. Trzęsące się tyłeczki i latające biusty.  Wiele kombinacji występuje w tym sezonie. I kiedy Ty, człowieku, spacerujesz sobie leniwie, oni biegają. Widzą, że nie biegasz. I Ty to widzisz. A teraz spójrz sobie w oczy, stojąc przed lustrem. Ty idziesz, oni biegają. Ty jesteś leniwy, oni nie. No, odłóż już te ciastka!
Kto będzie gruby i szczęśliwy z ciastkiem w ręku, a kto będzie piękny i chudy? :D
Nienawidzę biegać. Naprawdę nienawidzę. I kiedy widzę tych wszystkich ludzi, to cieszę się z tego, jak bardzo nie biegam. Te czerwone poliki niczym u Aleksieja z Rosji w połowie zimy, cyce latające jak donice w trakcie biegania, a także pot i uczucie prawie wyplutych płuc skutecznie mnie od tego powstrzymują. Ale zaraz potem nachodzi mnie myśl, że oni będą zdrowi i będą mieć super kondycję, a ja jak tak dalej pójdzie będę kupować słodycze w tesco i coraz większe rozmiary spodni. Ale żebyście sobie nie myśleli, że jestem tylko takim małym grubym hejterem, to na swoje usprawiedliwienie dodam, że głęboko zastanawiam się nad chociażby jednym biegiem, żeby sprawdzić, jak wielki jest level mojej nienawiści. Dziś spacerowałam dwie godziny nad brzegiem morza, a czeka mnie jeszcze trening z Mel B i pompowaniem pośladków!

Na koniec mojej notki chciałabym przypomnieć wszystkim, jak ważny jest dla nas ruch. Spacery, rower, rolki, a nawet to nieszczęsne bieganie. To po prostu moja trauma z corocznego wf-u, wszystkie biegi na jednej lekcji, a potem tylko chęć upadku na beton i oczekiwanie szybkiej śmierci. Nie bierzcie mnie więc zbyt poważnie. ;) 
1.       Nie kupuj żadnego sportowego ubrania, ani butów. Uwierz mi, tak będzie łatwiej. Poza tym te pieniądze przydałyby się małym, biednym pieskom. Albo kotkom.
2.       Nie wychodź za często z domu, bo jeszcze się spocisz.
3.       Widziałeś tę promocję na batoniki w tesco/biedronce/lidlu? Wiem, że chcesz, nie udawaj.
4.       Odłóż to na później, teraz jesteś zmęczony. Może za godzinę, dwie, ewentualnie nigdy? :D
5.       Zaplanuj to na jutro. Tak, jutro będzie ten idealny dzień.
6.       Jutro przełóż na kolejne jutro.
7.       Ciesz się wolnym!



1 komentarz: